COMA XX-LECIE ZESPOŁU, ZAKOŃCZENIE TRASY BLISKO – KONCERT WYPRZEDANY!
Harmonogram wieczoru:
18:00 Otwarcie drzwi
19:00 Pull The Wire
19:30 Tune
20:20 COMA
2018 rok należy do COMY. Łódzki zespół obchodzi 20-lecie swojej działalności scenicznej. Z tej okazji jesienią rusza w trasę koncertową inną, niż wszystkie. Jej wyjątkowość polegać będzie na graniu dla kameralnego grona fanów, w małych salach klubów w całej Polsce. Wszystko po to, aby być BLISKO i podziękować publiczności za 20 lat obecności i wsparcia.
Trasa „BLISKO” rozpocznie się i zakończy w Łodzi. 6 października COMA zagra w Radio Łódź, w międzyczasie odwiedzi 17 innych miast, zaś finał trasy przypadnie na 15 grudnia i odbędzie się w klubie Wytwórnia. Na scenie oprócz gwiazdy wieczoru pojawią się także młode, obiecujące zespoły w roli supportów.
Koncert COMY w Wytwórni to dla nas tym większy zaszczyt i przyjemność, ponieważ i my obchodzimy w tym roku wyjątkową rocznicę 10 lat obecności na kulturalnej i koncertowej mapie Łodzi, a nasze muzyczne szeregi COMA zasilała z powodzeniem i uśmiechami na twarzy od samego początku.
Zespół COMA powstał w 1998 roku w Łodzi. Od tamtej pory stał się potęgą rocka polskiej sceny muzycznej i jednym z największych powodów do dumy dla naszego miasta. Koncertowali w Polsce i za granicą, mają za sobą jaką setki występów, sześć albumów studyjnych, dwa albumy w pełni anglojęzyczne, cztery wydawnictwa koncertowe – w tym jedno z orkiestrą symfoniczną, współpracę z wieloma polskimi i zagranicznymi wykonawcami oraz setki tysięcy fanów.
Swoje 20-lecie podsumowuje wspomnieniami sam zespół:
„Pierwsza próba zespołu miała miejsce w okolicach 12 listopada 1998 roku w piwnicy w domu gitarzysty, Dominika Witczaka, ten moment uznaliśmy za początek kapeli. Na próbie powstały dwa utwory „Pasażer” i „Pokój bez widoków”. Melodia, potem tekst, taką przyjęliśmy strategię. Grało się dobrze, Rogucki zdał egzamin jako nowy wokalista, przyszedł czas pomyśleć o profesjonalnej sali prób, mama Dominika nalegała już stanowczo. W warunkach zdemolowanej rozpadem przemysłu włókienniczego Łodzi oznaczało to próby w nieczynnej fabryce. Udało się na terenie „Wifamy”. To zakłady, w których produkowano oprócz krosien także obrotnice do czołgów i szable dla wojska, a od tego momentu rocka, reggae, punka, metal i wszystkie inne odmiany muzyki.
To był złoty okres dla dzieciaków w mieście, setki kapel za małe pieniądze wynajmowały sale w dawnych fabrykach. Wieczorami na dziedzińcach dudniło od zmiksowanych chaotycznie dźwięków. Nikt nie znał słów takich jak P.R., target, folołersi, promocja, strategia marketingowa, fonersy, medialny zasięg czy show case. Grało się z miłości i ogromnej potrzeby by świat, w którym dziewczyny chodziły w rozciągniętych dziurawych swetrach (nieszczęsne wpływy Nirwany), w którym mortadela smażona w cieście naleśnikowym udawała kotleta schabowego, wydawał się trochę mniej ponury.
Pierwszy koncert, zimą, nad klubem „La Strada” przy Żeromskiego 52 (nie ma już tego miejsca). Koncert to za duże słowo, 3 kawałki w przerwie między setami zespołu „Second Hand” – tam na gitarze zasuwał Kobez, który dołączy do Comy za kilka lat. Następne granie to już poważny temat, 30 minut na juwenaliach Politechniki Łódzkiej. Po nas „Kuśka Brothers” (tak to dziwna nazwa), potem już tylko „T. Love”. Emocje, trema i sukces, w sensie rodzinie się podobało – „Może kolejne kawałki zrobicie trochę spokojniejsze i naprawdę jeszcze kilka koncertów zagracie”.
Pierwsza „trasa”, około 10-ciu koncertów w jednym klubie, raz – dwa razy w miesiącu w legendarnym „Iron Horse”, wynagrodzenie – kufel piwa na głowę. Kiedy oprócz rodziny jako słuchacze zaczęli pojawiać się obcy wiedzieliśmy, że coś się dzieje. Kiedy w garderobie przed kolejnym koncertem pojawiła się krata piwa wiedzieliśmy, że to sukces. Kiedy po ostatnim koncercie podszedł do nas właściciel i powiedział „Idzie tak dobrze, że za rok już u mnie nie zagracie”, wiedzieliśmy, że nie zagramy. Pojawiło się to, co najważniejsze: fani, tacy prawdziwi z ciała i kości. Nie podchodzili tylko po fotkę na insta (nie było instagrama). Chcieli z nami być.
Minęło 20 lat, my nadal chcemy być z Wami.”