Rak trzustki znajduje się w czołówce najczęstszych przyczyn zgonów na nowotwory. Nadal nie ma terapii, która by go pokonała. Są jednak metody, które pozwalają wydłużyć życie pacjentów, niestety jeszcze niedostępne w Polsce. Ministerstwo Zdrowia może to zmienić.

Rak trzustki to jeden z najgorzej rokujących, najbardziej zabójczych nowotworów.

Komu może grozić rak trzustki?

Rocznie na świecie zapada na niego ponad 200 000 osób, głównie mieszkańcy krajów wysoko rozwiniętych (USA, Australii, Argentyny, krajów Europy Środkowej i Północnej).

W samej Polsce nowotwór trzustki „dopada” rocznie blisko 3500 tysiąca osób. – Jest to nowotwór groźny. Przeżycia 5-letnie nie przekraczają pięciu procent, jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie etapy zaawansowania raka trzustki – wyjaśnia prof. Maciej Krzakowski, konsultant krajowy w dziedzinie onkologii klinicznej.

Ostatnie dane z 2013 roku mówią o ponad 4700 zgonach w Polsce z powodu raka trzustki. Jak zauważa prof. Maciej Krzakowski, cały czas też zwiększa się liczba zachorowań. – Nawet w krajach wysoko rozwiniętych uważa się, że za 20 lat rak trzustki może być trzecią przyczyną zgonów nowotworowych.

W grupie ryzyka są osoby, które palą papierosy, mają nadwagę, długotrwale spożywają alkohol, nie są aktywne ruchowo, mają przewlekłe zapalenie trzustki i nieleczoną cukrzycę, ale też są leczone cytostatykami i radioterapią. Jeszcze kilka lat temu nowotwór ten diagnozowano głównie u osób powyżej 60 roku życia. Dziś umierają na niego także młodzi; walkę z rakiem trzustki przegrała Anna Przybylska czy też Patrick Swayze.

Cichy zabójca…

Nowotwór złośliwy trzustki zbiera takie żniwo ponieważ nie jest łatwy do zdiagnozowania. Nie są też prowadzone żadne badania przesiewowe, jak w przypadku raka piersi – mammografia, które pozwoliłyby wykryć „cichego zabójcę” na wczesnym etapie. – Przez długi czas nie daje on żadnych objawów. Jest nowotworem skrytym, który rozwija się długo. Bardzo często nie ma możliwości leczenia chirurgicznego albo stopień uogólnienia choroby powoduje, że leczenie nie miałoby sensu – tłumaczy prof. Krzakowski.

Pani Barbary myślała, że jest osłabiona z powodu przesilenia wiosennego. Niestety diagnoza była bezlitosna… rak trzustki. – Zaczęłam odczuwać przemęczenie, apatię, niechęć do pracy i postanowiłam wykonać rutynowe badania w laboratorium. Zrobiłam też próby wątrobowe – opowiada Barbara Barańczak-Cieślak, która o chorobie dowiedziała się w 2014 roku. I dodaje: Nie wierzyłam, nigdy dotąd nie spotkałam się z nowotworem. Nie wiedziałam co mnie czeka, ale wiedziałam też, że jest to najmniej wyleczalny rak.

Skuteczna terapia – średnie przeżycie chorego to 13,5 miesiąca

Sam zabieg usunięcie guza można wykonać tylko w I etapie i u niektórych pacjentów w II stopniu zaawansowania choroby. Są to jednak zabiegi trudne i obarczone dużym ryzykiem.

Przełomowym momentem w medycynie dla pacjentów z rakiem trzustki był koniec XX wieku. Wtedy to wprowadzono gemcytabinę, która pozwoliła wydłużyć życie średnio o 6 miesięcy.

W ostatnim czasie standardem w leczeniu zaawansowanego raka trzustki stał się trójlekowy schemat FOLFIRINOX. Nie jest on jednak przeznaczony dla wszystkich chorych ze względu na swoją wysoką toksyczność. – Schemat ten zarezerwowany jest dla chorych z zaawansowanym nowotworem, którzy są w dobrym ogólnym stanie zdrowia i są w stanie przejść przez tę chemioterapię – wyjaśnia prof. Piotr Wysocki, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej.

Około 200 chorym z przerzutowym rakiem trzustki może pomóc nab-paklitaksel w schemacie z gemcytabiną. Paklitaksel w postaci nanocząsteczkowego kompleksu z albuminą można stosować u pacjentów w różnym wieku i w nieco gorszym stanie zdrowia. Terapia pozwala na większe stężenie tego leku i sprawniejsze dotarcie do komórki nowotworowej ponieważ toksyczny paklitaksel zapakowany jest w otoczkę albuminową. – Jest to metoda paliatywna, czyli bez intencji wyleczenia. Naszym celem jest zahamowanie postępu tej choroby i ewentualnie zmniejszenie zmian. A nadrzędnym zadaniem jest wydłużenie życia pacjentom – mówi dr Leszek Kraj, hematolog i onkolog.

O efektywności tej terapii mogą świadczyć wyniki badań zaprezentowane podczas tegorocznego kongresu ASCO (American Society of Clinical Oncology). Obecnie jest to na świecie standard w leczeniu pierwszej linii raka trzustki – nowotworu uznanego za jeden z najgorzej rokujących.

Dobry profil bezpieczeństwa schematu: nab-paklitaksel z gemcytabiną w pierwszej linii leczenia, pozostawia lekarzom możliwość zastosowania u pacjentów drugiej linii i dzięki temu osiągania lepszych rezultatów terapii. Do tej pory było to rzadkością ze względu na wysoką toksyczność leków stosowanych w pierwszej linii.

Przeprowadzone we Włoszech, wieloośrodkowe badanie obserwacyjne pacjentów, którzy po zastosowaniu leczenia schematem: nab-paklitakselu z gemcytabiną w pierwszej linii, otrzymali leczenie drugiej linii, pokazało, iż średnie przeżycie w owej grupie chorych to 13,5 miesiąca! Dla porównania – w przypadku pacjentów otrzymujących najlepsze leczenie podtrzymujące było to 6,5 miesiąca.

Walczą, bo chcą żyć

Nab-paklitaksel został zarejestrowany przez EMA w styczniu 2014 roku i jest refundowany w kilkunastu krajach UE, ale nie w Polsce. Dostęp do niego mają nawet kraje o zbliżonym do naszego PKB: Chorwacja, Słowenia, Słowacja. – Walczymy o to, żeby nab-paklitaksel wszedł do programu lekowego, gdyż w 18 krajach jest uznawany za standard leczenia. Można byłoby powiedzieć, że „wszędzie”. A jednak, nie wszędzie. W Gambii, Senegalu, Syrii nie leczą. W Polsce też nie – podkreśla dr Leszek Borkowski, prezes Fundacji Razem w Chorobie.

Na szczęście są w Polsce pacjenci, którzy mogą liczyć na dostęp do tej terapii w ramach darowizny. To właśnie oni są żywym przykładem na skuteczność nab-paklitakselu w połączeniu z gemcytabiną. Wśród nich są m.in. Barbara Barańczak-Cieślak i Krzysztof Oziębło. – Okazało się, że guz się uśpił. Nie ma żadnych zmian ani na dobre ani na złe – mówi K. Oziębło.

Wśród beneficjentów tej paliatywnej metody leczenia raka trzustki są pacjenci, którzy aktywnie, w dobrej formie przeżyli już 3, a nawet 4 lata.

Warto dodać, że jest to jedna z najtańszych metod leczenia wśród innowacyjnych terapii onkologicznych. – To są małe pieniądze, biorąc pod uwagę fakt, że w przypadku tego leku mówimy o wyselekcjonowanej grupie pacjentów, czyli ok. 200 osobach. W przypadku zastosowania nab-paklitakselu z gemcytabiną możemy mówić o wzroście przeżywalności pacjentów – tłumaczy dr Borkowski.

Obecnie trwa walka o dostęp pacjentów do leku. Jak na razie Komisja Ekonomiczna dwukrotnie negatywnie odniosła się do refundacji terapii. Producent leku podczas ostatnich negocjacji obniżył jego cenę o około 40 proc. Od kilku dni znamy też optymistyczne doniesienia ASCO.

Ostateczna decyzja leży w rękach Ministra Zdrowia.