Tłum fanów, największe przeboje i burza oklasków podczas ostatniego z koncertów na trasie formacji Strachy na Lachy w łódzkim klubie Wytwórnia.

Strachy na LachyOk, nie ma co ukrywać, że łódzki klub pomieściłby więcej publiczności i na samym początku przeszyła mnie obawa czy ta średnia jak na Strachy frekwencja nie przełoży się na zapał zespołu. W końcu koncert SNL w Łodzi to ostatni występ na trasie i muzycy mają prawo być już nieco zmęczeni. Na szczęście obawy okazały się bezpodstawne, a na finał w Łodzi usłyszeliśmy prawdziwe fajerwerki.

Występ rozpoczął się od dość leniwego wykonania utworu „Zimne dziady listopady”. Po udzielonym niedawno przez Grabaża wywiadzie zamieszczonym w Newsweeku piosenka ta mogła wydawać się wyjątkowo wymowna.

Częściej patrzę się na wschód
Bo tam jest zima najdziksza
Bóg ma swój zimowy stół
A karły jeżdżą w rikszach

Zdjęcia: Stanisław Wadaseventpack.pl

Publiczność nie zdołała jednak popaść w nostalgię, bo już w drugim utworze muzycy wykonali ukłon w stronę słuchaczy z którymi popadli niegdyś w trwający do dziś radiowy romans. „Dzień Dobry Kocham Cię” dla niektórych stał się znakiem rozpoznawalnym formacji a w dodatku przez lata swojej kariery w eterze nie stracił niczego z swojej ogromnej popularności. Fajnie, że zespół zdecydował się na to wykonanie pomimo, że z pewnością popularność tej piosenki może być już dla muzyków odrobinę męcząca.

„Smutno tutaj jest tu nic nie dzieje się”

Kolejnym utworem był już bardzo energicznie zagrany „Bankrut… Bankrutowi”. Pomimo braku supportu po dwóch pierwszych piosenkach publiczność zdołała się rozruszać i podczas trzeciej cały klub bawił się już doskonale. Podczas „Siedzimy tu przez nieporozumienie” na scenie pojawiła się niespodzianka w postaci siódmego członka zespołu. W tej części koncertu muzycy zagrali jeszcze utwór „Dziewczyna o chłopięcych sutkach”. Piosenek o dziewczynach było zresztą tego wieczoru znacznie więcej o czym nie omieszkał wspomnieć frontman. – „Niecodzienny Szczon” to także piosenka o dziewczynach. Co prawda tytułowy Szczon to mężczyzna, ale zginął przez dziewczynę. – Tłumaczył Grabaż.

W dalszej części występu, usłyszeliśmy pochodzący z płyty „Autor” fenomenalny „Autoportret Witkacego”. Piosenka wykonywana w oryginale przez Jacka Kaczmarskiego do muzyki Przemysława Gintrowskiego nagrodzona została prawdziwą burzą oklasków. W tej części występu usłyszeliśmy jeszcze między innymi „BTW (mamy tylko siebie)”, „Gorsi” i „Dygoty” po których publiczność wraz z zespołem odśpiewała gremialnie niezwykle mocny i jakże aktualny wciąż w swoim wydźwięku „Żyję w kraju”.

Zdjęcia: Mateusz Pulitmathell.pl

Mieszkam w teczce tekturowej
Mole chodzą mi po głowie
Czyjeś gumowe rękawiczki otwierają do mnie drzwiczki
Ścierają kurz z moich ust
Czyściciele warg zajęczych odkurzają mnie z pajęczyn
Więc się pytam ich, kurwa, co jest?

Mieszkam w teczce tekturowej
Jak mnie otworzysz to się dowiesz
Jak topi się w wymiotach gorzkie słowo patriota
Więc wypuszczam z mej fajki buch
I nie otwieram tym baranom nawet po szóstej rano
I nie pytam się ich, kurwa, co jest?

MAT_0814Na zakończenie koncertu publiczność usłyszała jeszcze „Raissa”. Tak skomponowana setlista z pewnością mogła podobać się zarówno prawdziwym fanom chłopaków z Piły jak i tym, którzy zespół znają wyłącznie z radiowych przebojów.

Jak jednak powszechnie wiadomo „Strachy” jeszcze za czasów legendarnych koncertów w łódzkiej Dekompresji przyzwyczaiły publiczność do kolokwialnie mówiąc konkretnych bisów. Także podczas wczorajszego koncertu w Wytwórni publiczność nie mogła czuć się zawiedziona. Na bis usłyszeliśmy „Twoje oczy lubią mnie”, „List do Che” i kultowe „Piła Tango”.

Na tym jednak nie koniec. Mimo, że zespół kolejny raz pożegnał się z publicznością ponownie powrócił na scenę by wykonać tym razem „Hej kobieto”. Tego utworu właściwie nie mogliśmy się nie spodziewać, wszak kobiecy wątek przeplatał się przez niemal cały sobotni koncert.

Gorzej być nie może
U króla na dworze
Obce orły błąkają się po salach
Pękają na pół zorze
Słodki Boże mój
Ty
Wiesz że nie mam dokąd już stąd
Spierdalać

Na zakończenie Grabaż z zespołem wykonali utwór, którego po wspomnianym na wstępie wywiadzie w Newsweeku spodziewać się musieliśmy. Blisko 10-cio. minutowy „Pogrzeb króla” większość publiczności tradycyjnie wysłuchała na siedząco by po zakończeniu nagrodzić muzyków kilkuminutową owacją oklasków. To był niezwykle udany wieczór w łódzkiej Wytwórni, już nie możemy doczekać się kiedy Strachy ponownie powrócą do naszego miasta.